Bo rozmowa to dawanie siebie i branie w siebie tego, kto z Tobą rozmawia.
Jestem ogromną fanką serialu Mentalista. Może ostatnia seria mniej przypadła mi do gustu. Ale podoba mi się pomysł na ten serial. Zagadki kryminalne pokazane z pewnego rodzaju lekkością i żartem. Głównym bohaterem jest Patrick Jane, który podawał się kiedyś za jasnowidza. Teraz współpracuje z policją. Nauczył się czytać z ludzi jak z otwartej księgi. Nic się przed nim nie ukryje, nawet najmniejsze kłamstwo. Jestem pewna, że istnieją tacy ludzie jak on. Ludzie, którzy na podstawie mowy ciała, mikro ekspresji lub innych znaków potrafią powiedzieć, co siedzi w człowieku. Myślę jednak, że to raczej mniejszość. I tu pojawia się problem. Jesteśmy mistrzami komplikowania sobie życia. Za brak umiejętności dobrej komunikacji w szkole dostalibyśmy szóstki.
Posiadamy niesamowitą umiejętność używania słów do komunikowania swoich potrzeb. Jednak tak bardzo nie potrafimy z niej korzystać. Słyszałam o badaniach, które mówią, że kłamiemy nawet do 200 razy dziennie. Niestety nie udało mi się znaleźć dokładnego linku do tych badań. Podaję więc link do krótkiej notatki z audycji Trójki Polskiego Radia. Ta liczba może się wydawać przesadzona. Zatrzymajmy się tu na chwilę. Czy zdarzyło się Wam na pytanie co u Was, odpowiedzieć dobrze? Ile razy w takiej sytuacji wcale dobrze nie było? Bardzo często zakładamy maski. Staramy się na zewnątrz nie pokazywać tego, co tak na prawdę czujemy. Boimy się, że jak już ktoś pozna naszą prawdziwą twarz, to na pewno nas skrzywdzi. Nie twierdzę, że te obawy są nieuzasadnione. Ale to najczarniejszy scenariusz. Zawsze może być lepiej. I warto się tego trzymać.
Ogromnie zależy mi, aby mieć dobre kontakty z ludźmi. Nie lubię niedomówień, konfliktów czy nieporozumień. Gdy widzę że coś jest nie tak, dopytuję. Czy wszystko dobrze? Czy coś się stało? W takich chwilach moją dewizą jest: Nie powiesz mi, nie będę tego wiedzieć. Mogę potwierdzić to na własnym przykładzie. Ludziom nie wychodzi domyślanie się. Nie czekajmy na to, że ktoś nas zrozumie bez słów. Sami zacznijmy działać. Ja zrobiłam tak. Rzeczy, które chciałabym zrobić, zwiedzić, dostać, skosztować, zobaczyć, przeczytać umieściłam na listach w aplikacji Wunderlist. Każdą z tych list współdzielę z ważnymi dla mnie osobami. Gdy ktoś chce sprawić mi przyjemność (lub ja komuś - w drugą stronę to też działa), to wystarczy wejść do aplikacji i wybrać coś. Można mieć pewność, że prezent się spodoba. W tym miejscu pewnie oburzą się osoby o romantycznej duszy, które marzą o takiej miłości z filmów. Gdzie druga osoba rozumie zawsze nas bez słów. Ja uważam, że taka miłość nie istnieje. Co wcale nie znaczy, że miłość ta z naszego życia jest gorsza od filmowej. Nie znaczy też, że nie ma takich chwil gdzie ludzie na prawdę rozumieją się bez słów. Są to jednak tylko chwile. Na co dzień raczej stawiam na komunikację werbalną.
Kolejny ważny w kwestii komunikacji problem to szczerość. Granie kogoś, kim się nie jest, ukrywanie, udawanie, szpanowanie. Przyczyny takiego zachowania mogą być różne. Próba ugrania czegoś. Na przykład: akceptacji, szacunku, podziwu, pozycji. Może nawet chęć manipulacji. Czasem jest to też strach, jak pisałam wcześniej. Niektórzy nie są szczerzy, bo nie chcą kogoś skrzywdzić. Prowadzi to czasem do zabawnych sytuacji. Wyobraźcie sobie, że Wasza babcia na urodziny kupuje Wam porcelanową figurkę. Ja za takimi nie przepadam. Po wręczeniu prezentu babcia pyta się, czy Wam się prezent podoba. Oczywiście odpowiadacie, że tak. Możecie być pewni, że sytuacja się powtórzy. Jednak gdyby babcia wiedziała, że takie figurki nie są w Waszym guście pewnie kolejny raz, by Wam ich nie kupiła. A tak już niedługo będziecie mogli otworzyć wystawę.
Będąc na studiach miałam zajęcia z pedagogiki. Tak, chciałam zostać nauczycielem i to nauczycielem matematyki. W tym czasie miałam również zajęcia z komunikacji. Uczyliśmy się na nich metody, która nazywa się Porozumienie Bez Przemocy (ang. Nonviolent Communication, NVC). Ogólna zasada jest dość prosta. Komunikat utworzony w oparciu o tą metodę powinien składać się z następujących części:
- Spostrzeżenia - w jak najbardziej obiektywny sposób opisujemy to co widzimy, to co się zdarzyło.
- Uczucia - określamy co czujemy w związku z zaistniałą sytuacją
- Potrzeby - mówimy o potrzebie jaką mamy w związku z sytuacją
- Prośby - prosimy rozmówcę o podjęcie działania w celu zaspokojenia naszej potrzeby (trzeba tu pamiętać, że to prośba nie rozkaz czy żądanie)
W przypadku sytuacji z babcią mogłoby to wyglądać tak: Babciu, dziękuję Ci za prezent, nie jestem jednak wielką fanką porcelanowych figurek, bardziej zależy mi na czasie spędzonym z Tobą niż na prezentach. Czy następnym razem możemy się umówić na wspólną herbatkę przy Twoim przepysznym cieście czekoladowym? Sprawiło by mi to ogromną przyjemność.
O ile sama zasada jest prosta, to jak widać na przykładzie nie jest to takie łatwe. Gdy w grę wchodzą nasze emocje i uczucia nad którymi ciężko zapanować, to bardzo łatwo zapomnieć o tej całej teorii. Dodatkowo nie chcemy też brzmieć sztucznie. Nasze słowa mają wypływać z serca. Niezależnie od tego, jak bardzo jest to trudne, to polecam spróbować. Może wyjść z tego coś dobrego.
Na koniec mała prośba. Pozwólmy sobie na to, by ktoś mógł nas tak prawdziwie poznać. Bez maski czy ukrytych intencji. Takimi, jakimi jesteśmy. Wiem, że otwarcie się na drugiego człowieka ma coś w sobie przerażającego, ale warto próbować. Zasługujecie na prawdziwą, szczerą akceptację drugiej osoby. Wiem też, nie ze wszystkimi ta sztuka się uda. I wiem, nie wszystkie osoby są tego warte. Zacznijcie powoli. Zacznijcie od siebie. Bądźcie najpierw szczerzy ze sobą, a reszta przyjdzie łatwiej. Dziś życzę wam przede wszystkim wspaniałej relacji ze sobą. Trzymajcie się i do następnego razu!