Wdzięczność

Gałązki pełne różowych kwiatów.

The light in you is too bright to fail.

Corrine Zupko

Od kilku lat jednym z tematów, który bardzo mnie interesuje jest szczęście. Dlaczego jedni ludzie są zadowoleni ze swojego życia, a inni uważają je za kompletna porażkę? Co sprawia, że ktoś lubi i akceptuje siebie takim jakim jest, czuje się ze sobą dobrze, a inna osoba nienawidzi samego siebie? Cały czas szukam nowych informacji na ten temat, czytam książki, oglądam filmy, obserwuje świat i ludzi. Później gdy już coś uznam za trafiające do mnie - próbuje.

Tak było też z The 5 minute journal, o którym pisałam jakiś czas temu. Cała idea bardzo mi się spodoba. Każdego dnia nastawiamy siebie, swój mózg pozytywnie. Stosowałam tą metodę przez około 3 lata. Przez długi czas działa u mnie świetnie, ale później zaczęłam czuć wewnętrzny opór. Im więcej tego oporu się pojawiało i im częściej łapałam się na tym, że spisuje moją podróż tylko dlatego, bo tak sobie założyłam, tym bardziej zaczynałam zastanawiać się, czy to jest dla mnie. Co tak naprawdę mi w tej metodzie nie odpowiada? Z czym mam problemy? Okazało się, że po jakimś czasie nie wszystkie pytania do mnie trafiały i wręcz starałam dopasować się na siłę do proponowanej metody.

Początek zmian

Na początku roku 2018 postanowiłam coś zmienić. Zrobiłam siebie postanowienie, że nic na siłę. Zależy mi na tym, by czerpać z tych krótkich porannych i wieczornych chwil radość, a nie męczyć się z taka myślą „Och, po co ja to właściwie robię?”. Zmieniłam sposób w jakim podchodzę do sprawy i po pół roku czuje, że to była dobra decyzja. Po pierwsze przestałam trzymać się ustalonego czasu. Nie spisuje moich myśli każdego ranka i wieczora. Robię to wtedy, gdy zdam sobie sprawę, że zdarzyło się dla mnie coś ważnego, cudownego. Nie dość, że nie mam teraz już tych momentów kompletnego zaćmienia, gdy chcę coś napisać, a tu nic mi do głowy nie przychodzi, to jeszcze zapisuje wszystkie małe, ale szczególe dla mnie chwile. Dodatkowo ćwiczę w sobie tą świadomość małych sukcesów, czy małych wdzięczność. Bo trzeba się na chwilę zatrzymać. Poczuć to cudowne uczucie w sobie. I spisać na kartach zwykłego kalendarza A5. Takiego, co ma jedna stronę przeznaczoną na jeden dzień. I działa!

Moje nowe pytania

Po drugie zmieniłam pytania. A właściwie to wyrzuciłam wszystkie pytania i zamieniałem je na 3 następujące obszary (które dla mnie podsumowują trochę to, co robiłam wcześniej):

  • Dziękuje, za … - tu pojawia się każda najmniejsza rzecz, która sprawiła mi radość, rzecz lub osoba którą w danym momencie doceniam. Po prostu to, za co czuje wdzięczność i radość. Wpisuje tu tyle rzeczy ile chce. Czasem jest ich naprawdę kilka a czasem cała masa.
  • Jestem dumna z … - to bardzo dla mnie ważna sekcja, ponieważ jestem niesamowicie wymagająca dla samej siebie. Pozwala mi zachować balans pomiędzy tym, co mi wyszło, moimi małymi sukcesami a ciągłą chęcią doskonalenia samej siebie.
  • Co chce zmienić? Co chce robić lepiej? - to takie miejsce na zastanowienie się nad przeżytym dniem. Przykładowo jeżeli byłam marudna, bo za mało spałam w nocy, to w tą sekcję trafi notka o chodzeniu wcześniej spać, zmianie materaca lub poduszki.

Jak wygląda taki mój przykładowy wpis?

Wtorek 17 lipca 2018


Dziękuje za …

  • spokojny poranek
  • za równie spokojny wieczór
  • za dobre jedzenie, które dostałam od mamy
  • za muzykę w samochodzie
  • za pracę z mojego biura
  • za fajnie plany na weekend

Jestem dumna z …

  • załatwienia sprawy moich oprawek do okularów, które mnie uwierały
  • zrobienia zakupów na cały tydzień
  • zrobienia prania
  • pozwolenia sobie na cudowne chwile relaksu przy słuchaniu audiobooka
  • zamówienie wizyty u kosmetyczki, którą odwlekałam od wieków

Co chce zmienić? Co chce robić lepiej?

  • Lepiej wyrażać swoje emocje.
  • Reagować wcześniej, gdy ktoś narusza moje granice.

Co mi to daje?

To teraz najważniejsza sprawa. Co mi to daje? Przede wszystkim zaczęłam lepiej siebie poznawać i lepiej siebie rozumieć. Wiem, co sprawia mi radość. Czego chcę więcej w moim życiu, czego chcę mniej, a czego nie chcę wcale. Świętuje małe sukcesy i na tej podstawie buduje też swoją pewność siebie. Mam jasne dowody na to, że jestem dobra w jakiejś małej rzeczy. Im więcej tych małych rzeczy, tym czuję się lepsza również w tych trochę większych rzeczach. Coraz częściej cieszę się z drobiazgów. Nie muszę wygrać w totka 6 milionów, by czuć się w tej chwili szczęśliwa. Wystarczy ciepła aromatyczna herbatka. Potrafię też stworzyć sobie warunki do tego, by być szczęśliwa. Skoro wiem, co sprawia mi radość to wystarczy więcej takich rzeczy w moim życiu. Eliminuje też rzeczy, które odbierające mi radość, bo mam ich świadomość. No i najważniejsze czuję taką wewnętrzna miłość do siebie samej, szacunek, spokój i taka równowagę za każdym razem, gdy robię to moje ćwiczenie. Takie niesamowite uczucie satysfakcji z siebie i swojego życia. Poczucie pewnego rodzaju wyjątkowości. Jak tak o tym myślę, to nawet trudno mi ubrać to w słowa. Musicie mi zaufać jest w tych momentach po prostu cudownie.


Na koniec życzę Wam byście też w swoim życiu czuli się cudownie. Niezależnie od tego jaka droga doprowadzi Was do tego szczęścia. A może chcecie się podzielić Waszymi przemyśleniami? Co Was uszczęśliwia? Co sprawia Wam radość? Zapraszam do komentowania, poniżej. Dużo miłości i do następnego razu!